czwartek, 18 grudnia 2008

Pustynia

Och ta moja mroczna natura...
Prześladuje mnie od jakiegoś czasu. Upadki zdarzają mi się częściej niż zwykle, to co zwykło mnie bawić, już mnie nie bawi, czuję się jak kwiat rosnący na środku pustyni. Rosnący? Właściwie usychający. Z każdym kolejnym dniem pozbywam się złudzeń co do związku z ukochaną osobą. Do tego Bóg ciągle i ciągle od nowa popycha mnie do pracy. Nie mam chwili wytchnienia, jestem chory a w nocy nie mogę spać. Smutek się za mną włóczy jak cień i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Zastanawiam się czy to już depresja czy jeszcze nie... nie... raczej nie. Ale jestem na granicy wytrzymałości. Przestaje mnie cieszyć cokolwiek, nie mam ochoty na spotkania ze znajomymi, rozmowy z mamą... Och, to życie jest potwornie ciężkie.

Do czego mnie Bóg przygotowuje? Czy Jezus przechodził przez podobne „pustynie”? Na pewno tak, chociaż w Biblii opisane są dwie inne... dużo trudniejsze. Ech... odnalazłem ostatnio te wersety w 13 rozdziale Księgi Zachariasza.

7 Mieczu, podnieś się na mego Pasterza,
na Męża, który jest Mi bliski - wyrocznia Pana Zastępów.
Uderz Pasterza, aby się rozproszyły owce,
bo prawicę moją zwrócę przeciwko słabym.
8 W całym kraju - wyrocznia Pana -
dwie części zginą i śmierć poniosą,
trzecia część tylko ocaleje.
9 I tę trzecią część poprowadzę przez ogień,
oczyszczę ją, jak oczyszcza się srebro,
i wypróbuję tak, jak złoto próbują.
I wzywać będzie mego imienia - a Ja wysłucham,
i będę mówił: «Oto mój lud»,
a on powie: «Pan moim Bogiem».


Na pewno część z tego jest proroctwem o Jezusie. A reszta o jego uczniach... Ciężki okres przechodzę. I mimo że na mojej twarzy zawsze jest uśmiech, to jednak Ty, mój przyjacielu, nie daj się zwieść... pomódl się o mnie. Aby Bóg dał mi siłę na tej pustyni, dalej mnie nie rozpieszczał i sprawił żebym zawsze stawiał Jego wolę na pierwszym miejscu. Nawet jeśli miałoby to oznaczać że ta pustynia się prędko nie skończy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz