niedziela, 20 lutego 2011

Strach

Mówią, że strach ma wielkie oczy. Ci, którzy tak mówią, często nie zdają sobie sprawy z tego, jak głęboka jest to prawda. Strach potrafi zniszczyć wszystkie nasze marzenia już w zarodku, przekreślić szanse na wygraną zanim wystartujemy. Strach potrafi zniszczyć ludzkie życie tak samo łatwo, jak niszczy naszą wiarę.

My - ludzie - mamy tendencję do bania się wszystkiego. Niestety strach jest złym uczuciem. Jest największa bronią w rękach Diabła i ma na celu zniewolenie nas, abyśmy nie byli wstanie osiągnąć czegokolwiek. Nie wiem jak jest w Twoim życiu czytelniku. Ale jeśli strach pojawia się w mojej głowie i poddam mu się, zawsze kończy się to klęską (mniejszą lub większą). Nie pamiętam aby mój strach zrodził jakiekolwiek dobre owoce. Nie jestem wstanie zdać głupiego egzaminu na studiach kiedy się boję. I mam znajomych, którzy w ogóle rezygnują z nauki ponieważ wychodzą z założenia, że i tak nie zdadzą tego egzaminu. Strach wygrywa z ich życiem. Nie jestem wstanie porozmawiać ze zwykłą osobą, dyrektorem domu dziecka czy radnym na temat moich pomysłów i projektów gdy strach zagnieżdża się w moim sercu. Wielu ludzi, podobnie jak mnie, strach potrafi sparaliżować przed prostą rozmową. Nie umiem być podporą dla ukochanej gdy zaczynam się bać o przyszłość, nasz związek, etc. I tracę wówczas cenną relację wystawiając ukochaną na serię zranień. Strach potrafi zniszczyć życie każdego z nas.

Pewnie właśnie dlatego w Biblii Bóg tak często powtarza swoim prorokom i liderom: "nie lękaj się", "nie bój się", "bądź odważny". Bez odwagi nie ma mowy o wierze. Nie ma mowy o służbie. Nie ma mowy o zwycięstwie.

Ciekawe jak zakończyłaby się przygoda Dawida z Goilatem, gdyby Dawid zaczął się bać. Albo historia Debory, gdyby przestraszyła się wojny. Albo historia zdobycia Jerycha... Albo historia chrześcijaństwa gdyby Jezus przestraszył się krzyża. W końcu tu na ziemi był podobnym nam człowiekiem. I wiemy z Biblii, że gdy modlił się w Getsemane, był przerażony.

Boimy się bez przerwy. Strach towarzyszy nam przez całe życie. I im mamy zrobić coś większego, tym strach jest silniejszy. Gdy znów Diabeł zaatakuje Cię tą jedną z najpotężniejszych broni, jaką ma w swoim arsenale, pamiętaj o tym, że Bóg stoi za Twoimi plecami. A wobec Niego Diabeł jest bezbronny. Nie masz powodów aby się cofać. Jakąkolwiek rzecz Bóg włożył Ci w serce, nigdy się nie cofaj a będziesz zwycięzcą.

Strach ma wielkie oczy. Kiedyś słuchałem nauczania z GLS. Pewien człowiek opowiadał tam o eksperymencie jaki zrobili w swoim kościele. Wybrali trzech silnych, dorosłych mężczyzn (zawodników grających w football amerykański) i zlecili im zadanie, aby przebiegli kilka kilometrów we wskazanym kierunku i wrócili do kościoła. Po drodze mieli wystrzegać się dzika, który ponoć grasował w tamtych lasach. Mężczyźni ruszyli rozglądając się na wszystkie strony. I nagle zobaczyli jak zarośla się poruszają i usłyszeli chrumknięcie. Rzucili się biegiem w kierunku z którego przyszli, nie wykonawszy swojego zadania. A z krzaków wyszedł człowiek, którego zadaniem było poruszyć gałęziami i chrumknąć. To nie rozsądek powstrzymał ich przed wykonaniem zadania, tylko strach.

Strach i wyimaginowany dzik...

sobota, 19 lutego 2011

Przezroczyste życie

Mało kto lubi być podglądanym. Lubimy trzymać nasze życia z dala od wścibskich oczu i uszu. Każdy człowiek szanuje swoją prywatność i jestem przekonany o tym, że większość z nas posiada taką swoją prywatną sferę życia, do której nikt nie ma wstępu. Czasem wpuścimy tam naszych najbliższych, czasem nie.

Chrześcijaństwo to trudna wiara. Wymaga od nas zapierania się samego siebie w wielu dziedzinach życia. Wymaga tego dlatego, że nasza ludzka natura została zbrukana przez grzech. I teraz grzech jest częścią naszej natury - rezygnowanie z tego co jet częścią nas samych bywa bardzo bolesne. Zaprzeć się samego siebie i iść za Nim... trudna sprawa.

W chrześcijaństwie nie ma miejsca na sekrety. Zwłaszcza gdy ubiegamy się o służbę, o powołanie. Wówczas nasze życie prywatne zostaje postawione na świeczniku. Nie możemy prowadzić ludzi, jeśli nie dajemy im wglądu we własne życie, własne postępowanie.

W pierwszym liście św. Pawła do Tymoteusza (3 rozdział)  napisane jest o wymaganiach, jakie się stawia przed starszym kościoła (biskupem). Cała ta lista opisująca osobę biskupa jest imponująca. I pokazuje nam jak bardzo transparentne musi być życie osoby, która pragnie służby. Nie ma w nim miejsca do którego nie mogliby zajrzeć inni chrześcijanie. Wręcz ciężko mówić o prywatności, chociaż jestem przekonany, że i starszy kościoła ma do niej prawo. Każdy z nas ma. Ale jeśli pragniesz być chrześcijaninem (lub liderem), otwórz swoje życie jak najszerzej dla innych. Masz być światłością świata, miastem położonym na górze. Nie dasz rady się ukryć.

sobota, 12 lutego 2011

Korzeń wiary

Nie warto zapominać w jakich okolicznościach nawróciło się do Boga. Ja prawie o tym zapomniałem. Pamiętam, że Bóg mówił do mnie bardzo wiele gdy będąc jeszcze katolikiem szykowałem się do przyjęcia bierzmowania. Wtedy też nawróciłem się się po raz pierwszy. Ale byłem całkiem sam ze swoją nową, maleńką wiarą - ani przyjaciół, ani kościoła, ani Biblii. Po miesiącu zacząłem się staczać i musiały minąć trzy lata zanim po raz kolejny dałem Bogu szanse.
Winorośl - słowa Boga na temat winorośli wówczas były tymi, które Bóg kładł mi na sercu. Pamiętam jak biegałem do spowiedzi co tydzień, żaliłem się księdzu, że moje życie chrześcijańskie jest poplątane, pełne grzechu i słabości... A ksiądz, tydzień po tygodniu zadawał mi jedną i tą samą pokutę: "Przeczytaj 15 rozdział ewangelii Jana!" Cóż... nie każdy ma tyle wyczucia aby przeczytać i postarać się zrozumieć. Ja wtedy nie miałem.
Wiecie co tam jest napisane? Że Jezus jest winoroślą w której my musimy trwać! Inaczej nasza wiara zwiędnie, będzie bezowocna. Tak się stało w moim przypadku. Nie wiedziałem co to znaczy trwać. I jak mogę trwać w kimś, kto zmarł prawie 2000 lat temu? Dziś wiem.
Jezus zostawił nam swoje nauki. Biblia jest ich pełna. Są w niej słowa nie tylko samego Mesjasza, ale i jego najbliższych uczniów. Czytanie ewangelii, studiowanie Jezusa, jego życia i nauki, jest jednym z elementów trwania w nim. Ale ważniejsza niż to, jest relacja. Ja wchodzę w relację, gdy się wyciszę. W samotności. Zamknięty na cztery spusty we własnym pokoju pragnę bliskości Boga. I gdy się modlę w samotności, on przychodzi. Mówi mi o ludziach, którzy leżą mu na sercu. Mówi o troskach. I mówi jak mam prowadzić swoje życie. A gdy potem wracam do codzienności, często tęsknię. I nic nie sprawia mi tyle radości, co obecność Boga.
Piszę o tym teraz, dlatego że znów tęsknię. Tak naprawdę miałem ostatnio niewiele czasu dla Boga. Jestem tak zalatany, że wolne chwile spędzam na "nic nie robieniu". Nie chce mi się modlić. Moje marzenia - te dobre - wydają się być takie odległe i nieosiągalne.
Dziś, poszwendałem się trochę po chrześcijańskich blogach. I pomyślałem, że muszę sobie przypomnieć jak to się wszystko zaczęło. Wiedziałem, że miało swój początek w 15 rozdziale ewangelii Jana. Wiedziałem, że będzie tam napisane coś o winorośli. Gdy to przeczytałem, łzy same cisnęły mi się do oczu. Przypomniałem sobie wszystko i... chyba znowu się nawróciłem.

Ja jestem prawdziwym szczepem winnym, a mój Ojciec jest tym, który uprawia winnicę.
On to właśnie odcina ode Mnie każdą odrośl nie przynoszącą owocu, każdą zaś, która owoc przynosi, oczyszcza, aby wydawała owoc jeszcze obfitszy.
Nauka, którą wam przekazałem, już uczyniła was czystymi.
Wytrwajcie tedy we Mnie do końca, to i Ja będę trwał w was. Jak latorośl niewszczepiona w winny krzew nie może sama przynosić owocu, tak też i wy, jeśli nie będziecie trwać we Mnie.
Ja jestem winnym krzewem, a wy latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity. Beze Mnie zaś nic nie możecie uczynić.
Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Zbiera się ją i wrzuca do ognia, na spalenie.
Jeżeli wy będziecie trwać we Mnie, a moje słowa w was, to możecie prosić, o co zechcecie, a wszystko się wam stanie.

Ewangelia wg. św. Jana, rozdział 15, wersety od 1 do 7.

piątek, 11 lutego 2011

Wolność

Czym jest wolność? Pytanie zadawane od setek lat przez wielu filozofów, myślicieli i zwykłych, szarych ludzi. Tak wielu próbowało ją zdefiniować.

Dla jednych wolność była tożsama z robieniem tego, co im się podoba. Ci wpadali szybko w pułapkę bycia niewolnikiem samych siebie - swojego ego, które zaczęło im nakazywać co robić a co nie. Wkrótce kończyli zniewoleni przez nałogi i własne żądze. Dla innych wolność była tożsama z możliwością dokonywania wyboru. Tym samym, w momencie podjęcia wyboru, stawali się niewolnikami swoich decyzji. A przecież nie podjęcie decyzji też jest wyborem, więc wolność w tym rozumieniu jest nieuchwytna jak teraźniejszość, która trwa krócej niż ułamek sekundy. Więc może wolność jest terminem wyłącznie politycznym? Może fakt, że naród nie ma ciemiężyciela ani okupanta czyni obywateli wolnymi? Ale jednych zniewala totalitaryzm, innych demokracja (w końcu mniejszości nie liczą się w demokratycznym społeczeństwie i posiadają tylko pozorny wpływ na wydarzenia polityczne).

Mnie zastanawiała kiedyś dziwna prawidłowość. Hamlet, książę Danii (oczywiście postać literacka, ale podobne do jego zastrzeżeń wysuwa wielu innych osób z realnego świata) miał wszystko czego tylko chciał. Był księciem, więc nie musiał się martwić o pieniądze, dach nad głową. Mógł całe życie balować, podróżować, używać wolności... jednak powiedział zdanie: "Dania jest więzieniem". Zapewne mimo, że wielu nazwałoby go wolnym, jednak on tej wolności nie czuł. Dlaczego?

A gdy spojrzymy na chrześcijan - tych prześladowanych i więzionych. Mimo tego, że wielu z nich doświadczyło prawdziwej niewoli, często w świadectwach opowiadają, że mimo więziennych krat, czuli się wolni, gdyż Bóg był z nimi.

Dziwne, prawda? Ludzie w więzieniach potrafią czuć się wolni. Ludzie, którzy mają "świat u stóp" potrafią narzekać na to, że świat jest więzieniem. Więc czym jest wolność? Dlaczego jedni jej doświadczają, inni nie? Otóż dlatego że wolność to nic więcej niż uczucie...

Przypomnij sobie kiedy ostatni raz czułeś się wolną osobą? Gdy kochałeś? Gdy czułeś radość lub satysfakcję? Gdy emocje dodawały ci sił? Gdy zwyciężyłeś z czymś? Właśnie wtedy pojawia się uczucie wolności. Chrześcijanie w więzieniach potrafią czuć się wolni ponieważ doświadczają bożej obecności. A gdy On się zjawia, pojawia się pokój, błogość, miłość, nadzieja, radość i także wolność. Natomiast Hamlet (i wielu mu podobnych) cierpiał na depresję. Było w nim mnóstwo nienawiści, smutku, żalu, braku nadziei... za tymi uczuciami przyszło do niego uczucie niewoli. One zawsze przychodzą w grupach. Chcesz być wolny? Szukaj w życiu tego, o czym nauczał Jezus gdy był na Ziemi. Szukaj miłości, radości, nadziei, pokoju... szukaj Boga a znajdziesz wolność. I trzymaj się z dala od nienawiści, smutku i żalu, bo ściągną na ciebie niewolę.

Radość, pokój, nadzieja, miłość... za nimi idzie wolność i życie.

Smutek, niepokój, beznadzieja, nienawiść... za nimi kroczy niewola i śmierć.

wtorek, 8 lutego 2011

Blogowe zmagania

Czas wyjaśnić co działo się ze mną przez tak długi okres. Blog poszedł w zapomnienie, a ja nie miałem głowy do tego aby się wysilić i napisać chociażby najdrobniejszą notkę. Oto wróciłem i już wyjaśniam całe to zamieszanie. Otóż działo się sporo rzeczy, ale najważniejszy jest fakt, że zmagałem się z ideą przeniesienia wszystkich moich blogów na silnik Wordpress. Dlatego też z opóźnieniem wstawiłem ostatnią notkę - myślałem przez długi czas, ze powędruje ona od razu na nowego bloga. Koniec końców pomysł nie wypalił i zostaję przy silniku "Bloggera".

Inną ważną informacją, jest to, że otworzyłem inny, nowy blog. Nosi tytuł "Apologetyka na Ostro" i jest dostępny przez menu widoczne z prawej strony. Łączy on moje dwie pasje: obronę wiary oraz ostrą muzykę. Koncepcja wydawała mi się bardzo ciekawa i warta realizacji. Jednak jak narazie niewiele osób owego bloga komentuje i odwiedza. Mam szczerą nadzieję, że to ulegnie zmianie.

No i ostatni, ale najważniejszy nius - zostałem stryjkiem. Mojemu bratu urodził się syn - Wiktor. Skubaniec ma już ponad dwa tygodnie i rośnie w silę. Tyle niusów. Mam nadzieję, że uda mi się trochę rozkręcić i częściej będę odwiedzał tego bloga. Mam do niego sentyment - w końcu to mój pierwszy.