czwartek, 1 października 2009

Czas na sąd

Grupa dobiegała końca gdy padło wyzwanie: porozmawiajcie sobie o tym, jak zareagowalibyście, gdyby właśnie w tej chwili wezwano was do niebiańskiego sądu.

Chwilę konsternacji i zastanowienia przerwała pierwsza wypowiedź:
Ja cieszyłabym się że moje życie na ty ziemskim padole dobiegło końca (śmiech). Że wreszcie mogę być z Bogiem. Wiem że cała jestem umazana w grzechu, ze wszystko co robię jest jak ta "szata splugawiona". Stanęłabym przed Nim z niczym, wiedząc że jedyne na co mogę się powołać to usprawiedliwienie, które mam w Chrystusie.

Druga osoba odpowiedziała po chwili ciszy:
Chyba miałbym podobnie. Znaczy... z tą "szatą splugawioną". Powiedziałbym Bogu: Panie, nie jestem święty, nigdy nie byłem. Ale całe życie starałem się służtyć Tobie. Teraz przyjmij mnie takim, jakim jestem, albo mnie odpraw.

Następnie odezwała się starsza siostra:
Ja, podziękowałabym. Za wszystko, za życie całe! Nie było ono łatwe. Dużo wycierpiałam. Ale ja chciałabym podziękować. Za to że moje dzieci służą Bogu, że mam piękne i mądre wnuki... Tak bym zrobiła.

A jaka byłaby Twoja reakcja?