sobota, 19 września 2009

Szukając tożsamości

Jeden dzień wolnego. Z dala od przyjaciół, obowiązków i całej reszty świata. Mogłem pomóc przy sprzątaniu w domu, obejrzeć film Star Trek Nemesis i wybrać się na długi, samotny spacer. I od razu poczułem się lepiej. Siedzę teraz w swoim małym pokoiku na poddaszu, popijam herbatkę i myślę od czego zacząć cały ten post. Może tak:

Dużo wydarzyło się podczas spaceru. Chociaż dla wielu ludzi równa się to tyle co nic, ja jednak miałem okazję zrelaksować swój umysł, pomyśleć o sobie, odpocząć i pomodlić się. Zrobiłem analizę kilku ostatnich miesięcy aby dojść do wniosku że nie potrafię zrozumieć siebie. Człowiek nie potrafi zrozumieć siebie bez Boga.

Bóg, Bóg, Bóg... czytasz tego bloga miesiąc, kilka miesięcy, rok lub jeszcze dłużej. Co chwila natrafiasz na wpisy o Jego działaniu w moim życiu. Zastanawiam się, czytelniku, jak wiele przemyśleń na Jego temat miałeś odkąd zacząłeś tu zaglądać. Czy potrafisz zaakceptować fakt że w Twoim życiu nie ma miejsca na przypadek? Czy potrafisz dostrzec że z chaosu, nicości, przypadku nie może powstać tak precyzyjna struktura jak chociażby DNA? Pierwsze białka nie mogły powstać z niczego. Nie mogły tym bardziej samoistnie zorganizować się w skomplikowaną strukturę DNA. Ja, Ty, Twoi bliscy... nikt z nas nie jest przypadkiem. Czy ośmielisz się powiedzieć że Twoja miłość (uczucie i więź) do najbliższej osoby jest wytworem przypadkowego doboru cząsteczek, komórek, ewolucji, procesu samoporządkowania się nicości w coś? Z punktu widzenia natury jest to zbędne. Miłość jako czysta chemia jest całkowitym zaprzeczeniem teorii doboru naturalnego, samodoskonalenia się, ewolucji gatunków z mniej w bardziej rozwinięte. Może jest jej efektem ubocznym? A może warto to wszystko przemyśleć jeszcze raz?

Ewolucjonizm nie jest filozofią. Nauką też nie... wykracza poza wszelkie granice logicznego rozumowania. Brak w nim początku, przyczyny. Nikt z ewolucjonistów nie zna odpowiedzi na proste pytanie: „Dlaczego? Po co?”.

Logika obala ewolucjonizm. Nie obala jednak teorii stworzenia świata. Pozostaje tylko pytanie o cel naszej egzystencji. Odpowiedź a to pytanie można odnaleźć tylko gdy uznamy istnienie Boga za fakt. A następnie uda nam się odkryć kim jesteśmy.

Kim jesteś człowieku?

c.d.n.

środa, 16 września 2009

Ciągle tęsknię...

Jadąc dzisiaj do domu samochodem zdałem sobie sprawę z tego, że nadal tęsknię. Tęsknię za Bogiem. I dopóki nie trafię do Niego, będę dalej tęsknił. Moja tęsknota za inną rzeczywistością, za światem według Jego projektu, za Jego obecnością... była we mnie od zawsze. Pojawiała się w różnych odstępach czasu, przypominała mi że nie tutaj moje miejsce... taka jest prawda. Moje serce zawsze tęskniło za czymś większym. Zawsze lgnęło do dobra i do źródła tej dobroci. Nieraz nasuwała mi się myśl że może tęsknię za przyjaciółmi. Ale gdy byli wokół mnie, dalej tęskniłem do Nieba. Czasem też myślałem że to tęsknota za posiadaniem dziewczyny... teraz ją mam a moja tęsknota się nie zmieniła. Dalej pragnę być z Nim, dalej mi Go brakuje.
Czekać na spełnienie obietnic. Na nową rzeczywistość. Przygotować się do niej, pokazać ludziom że On jeszcze nie zapomniał o nas i dalej się troszczy, chce nas zachować od głupoty, beznadziei, samotności.
Czekać, pracować wytrwale. Kochać...
To życie wcale nie jest takie trudne.