Zmiany, zmiany, zmiany. Ale na lepsze. Moje życie przyspiesza, nabiera obrotów i staje się... ekscytujące do granic komfortu. Aż zaczynam się obawiać co z tego będzie. Ale zawsze marzyłem o tego typu zmianach. I teraz przechodzi mnie po plecach taki przyjemny dreszczyk na samą myśl o tym, co się dzieje.
Zaręczyłem się. Z tą samą Kinią o której zacząłem pisać posty rok temu. I dla której stworzyłem blog z wierszami... I którą pokochałem. A teraz myślę o działce, budowie domu... albo wynajęciu czegoś dla nas. Życie stało się szybkie. Czasem mam wątpliwości czy to dobrze. Aczkolwiek nie mam zamiaru się zatrzymywać. Dłużej nie będę czekał.
Dorosłem. Jestem młodym, dorosłym człowiekiem. Jak to śpiewają w jednej z moich ulubionych piosenek, zostało mi najwyżej 650 000 godzin życia. Nie miałem tyle szczęścia żeby umrzeć (to w dalszym ciągu tekst piosenki:D). I teraz moje życie musi się zacząć na całego albo stracę je. Każda godzina jest ważna... w końcu wcale nie mam ich tak wiele. Więc będę walczył o swoje szczęście.
Jestem pełen obaw, i przyjemnego podniecenia. I teraz oddaję swoje działania w ręce Boga. Z Nim wszystko się uda. A na zakończenie, wstawiona z YouTube piosenka.
Pamiętaj... jeśli już skończyłeś się uczyć i stanąłeś na progu dorosłości, to zostało ci najwyżej 650 000 godzin.