środa, 31 października 2007

Nowe spojrzenie

Wznosiłem piękną budowlę. Przynajmniej taka była ona w moich oczach. To był zamek, cały z czerwonej cegły. Zbudowałem już w nim zachodni mur, dwie baszty i właśnie zacząłem się brać za kawałek mury południowego...
Lokalizacja, też była piękna. Wzgórze z którego rozciągał się niesamowity widok. Horyzont był tak odległy, przestrzeń tak wielka... nic tylko tworzyć coś, co będzie trwać i z czego Bóg będzie dumny. I właśnie wtedy On przyszedł. Jednym dotknięciem ręki zburzył cały zachodni mur. Został jego niewielki fragment i baszta na północnym jego krańcu. Pełen niezrozumienia, spojrzałem w Jego oczy... "Dlaczego?" zapytałem. Podszedł i objął mnie ramieniem, po czym zaprowadził wśród ruin do miejsca gdzie stał jeszcze niewielki fragment muru. "Widzisz?" wskazał palcem na szczyt tego fragmentu. "Tu, jest za mało miłości. Paweł, zbuduj to jeszcze raz." Potem odszedł.

Czasami trudno zrozumieć co Bóg czyni w naszym życiu. Ja już doskonale wiem, że lepiej mu ufać nawet w chwilach złych, niż uciekać, gdy coś się zaczyna walić. Od początku września wiele spraw związanych z moim chrześcijańskim życiem musiałem budować od nowa. To dlatego że mój Tata (ten w niebie) wymaga ode mnie więcej miłości niż do tej pory dawałem.

Wielu ludiom wydaje się że wiara jest trudna. Że trzeba się bardzo starać aby pójść do Nieba, że konieczne jest chodzenie do kościoła, odprawianie modłów, różańców itp. A to bzdura... Jedyne czego potrzebujesz aby wierzyć w Boga, to zrozumieć że On chce wejść z Tobą w bliską relację opartą na miłości. Chodzi oto abyś traktował go jak Tatę, prawdziwego Tatę. Takiego, który skacze z radości gdy osiągniesz jakiś sukces i jest przy tobie gdy płaczesz. To Ojciec, który wybiegnie Ci na spotkanie by chwycić w ramiona, a potem wyprawi ucztę na Twoją cześć. To jest Tata a nie żaden despota, który chce cię zmuszać do religijności. To Tata, który czeka aż zrozumiesz jego miłość i ją zaakceptujesz.

poniedziałek, 29 października 2007

Droga Życia

Około roku 1970 do miasta Otwock sprowadziła się p. Bednarska. Znana wszystkim lepiej kao 'babcia Bednarska' lub 'ciocia Bednarska'. Marzeniem jakie zrodziło się w jej sercu zaraz po wprowadzeniu do tego miasta było założenie kościoła. Nie takiego kościoła jaką zna większość polaków. Babcia Bednarska marzyła o kościele, który byłby wspólnotą a nie świątynią. Marzyła o kościele protestanckim, który byłby światłem pośród ludzi nie rozumiejących na czym polega prawdziwa wiara. Właśnie dlatego babcia Bednarska zaczęła się modlić.

Po kilkunastu latach w służbę w Otwocku zaangażowała się jej rodzina. A w roku 2002 ta wizja wykiełkowała w sercu chrześcijan z Pierwszego Kościoła Chrześcijan Baptystów w Warszawie. Wtedy to zaczęto poważnie przygotowywać się do misji.

Pierwsze spotkania modlitewne o to miasto odbywały się w mieszkaniu babci Bednarskiej oraz domu państwa Radkiewiczów. Niedługo potem w misję w Otwocku zaczęło się angażować coraz więcej osób. Misjonarz ze stanów Steven Reece. Student seminarium teologicznego - Michał Szlachetka. Monika i Piotrek, czyli dzieci państwa Radkiewiczów... i wiele innych osób. Wszystkich połączyło to samo marzenie - nowy kościół.

Misja została utworzona oficjalnie w 2003 roku. Zaczęło się od półkolonii dla dzieci oraz świetlicy. Zaraz potem (przy współpracy z Chrześcijańską Fundacją Radość) ruszyła dystrybucja żywności dla najuboższych rodzin. Kościół powoli się rozrastał.

28 października 2007 roku odbyła się uroczystość pięciolecia działalności misji w Otwocku. I przez te pięć lat, misja stała się na tyle samodzielna że została zarejestrowana jako kościół. Trzydzieści lat modlitw babci Bednarskiej zostało wysłuchane.

Pierwszy Kościół Chrześcijan Baptystów w Otwocku nosi nazwę 'Droga Życia'. Nazwa ta nawiązuje do słów Jezusa z ostatniej wieczerzy opisanej w Ewangelii wg św. Jana. Ta nazwa pokazuje dokładnie jaką drogę obrali członkowie tej wspólnoty i co jest dla nich w życiu najważniejsze.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlatego że jestem częścią tej wspólnoty. I jestem z tego bardzo dumny.

To była proźba...

Kilka osób ostatnio prosiło mnie abym zaczął pisać nowego bloga. Mój poprzedni znajduje się na mojej stronie na My Space (www.myspace.com/samotny_wilk) i jest w całości pisany po angielsku. Wielu ludzi nie mogło tego zdzierżyć. Chcieli czytać mojego bloga i żałowali że nie znają tego języka na tyle dobrze, aby sobie poradzić z moimi wpisami. Dlatego właśnie założyłem tego bloga. Mam nadzieje że docenią to wszyscy:) Zatem życzę miłego czytania. Wpadajcie często, czytajcie i komentujcie.