środa, 25 lutego 2009

Underoath

Kolejny wspaniały, chrześcijański zespół:) Dlaczego w Polsce nikt tak nie gra? :(
W komentarzach tekst (jak zwykle).
Underoath - A Moment Suspended In Time



Tekst piosenki z komentarzy się nie zgadzał, więc został usunięty:P Nie zgadzał się dlatego, że YouTube po tygodniu sciągnął z serwisu piosenkę "Writing On The Walls", którą tu zamieściłem więc postanowiłem zedytować tego posta i dodać inny utwór. Miłego słuchania.

środa, 18 lutego 2009

Urodziny

To był trudny dzień. Długo nie kładłem się spać. A gdy wreszcie zasnąłem, w nocy obudził mnie strach, poczucie duszności... wiele zła czułem wokół siebie. Tak jakby całe piekło wsiadło na mnie i próbowało przestraszyć. Ale zacząłem się modlić, śpiewać po cichu pieśni i Duch Święty mnie uspokoił. Zasnąłem ponownie.

Obudziłem się za późno. Szybko się ubrałem, umyłem twarz i wyszedłem z domu bez śniadania. W brzuchu mi burczało, padał gęsty śnieg i było zimno. Zacząłem odśnieżać mój samochód. Dłonie szybko zaczęły mi obmarzać gdyż noszę rękawiczki bez palców. Dziesięć minut minęło zanim ruszyłem w kierunku pracy. Warunki były katastrofalne. Większość drogi jechałem z prędkością 40 na godzinę... szybciej się nie dało. Zresztą po ostatnim wypadku staram się jeździć ostrożniej.

Dojechałem do Otwocka w 35 minut. Zaparkowałem pod sklepami w centrum i wysiadłem z auta. Miałem do kupienia nagrodę dla jednej dziewczynki ze świetlicy oraz prezent urodzinowy dla pewnej wyjątkowej osoby. Spojrzałem na zegarek – była dziesiąta. „Pięknie.” Pomyślałem zdenerwowany. „Powinienem już być w pracy.” Przebiegłem przez ulicę i wszedłem do sklepu z zabawkami. Po kilku minutach wyszukałem grę planszową. Stwierdziłem że będzie ona najlepszą nagrodą. Zapłaciłem kartą i pobiegłem do pobliskiej księgarni.

Nie miałem już czasu więc z miejsca zapytałem sprzedawczynie: „Czy ma pani jakieś książki Paulo Coelho?” Sprzedawczyni podeszła do półki zaczęła przeszukiwać. Po chwili stwierdziła: „Chyba już nic nie zostało. Jeśli to nic pilnego, to będą jakieś w czwartek.” Niestety to było pilne. I tak też odpowiedziałem sprzedawczyni. W tym samym momencie znalazła na półce jakaś książkę: „O! Mamy coś jednak.” Wręczyła mi książkę zatytułowaną „Być jak płynąca rzeka”. Popularny tytuł. Skoro ja go znam, pewnie osoba dla której miałem ją kupić, również. Byłem zdruzgotany. I w tym momencie sprzedawczyni wyciągnęła coś jeszcze: „O jeszcze to mamy!” Wręczyła mi książkę „Największy dar”. Była bardzo ładnie wydana. Od razu pomyślałem że nadaje się na prezent. Otworzyłem na pierwszej stronie i znalazłem tam cytat z ewangelii św. Mateusza. Wiedziałem już, co kupię.

Wybiegłem z księgarni z książką i ruszyłem w kierunku samochodu. Poczułem jak mokry śnieg i woda wdzierają mi się do buta. Spojrzałem w na piętę i zorientowałem się mam dziurę w bucie. A wcale nie były tanie. I do tego moje ulubione. Przełknąłem złość i pobiegłem do auta.

Wkroczyłem do pracy spóźniony 30 minut. Na szczęście nikt tego nie zauważył. Na wejściu dowiedziałem się że dziś będę musiał zamknąć świetlicę wcześniej. Ktoś wynajął salę widowiskową i wymagał absolutnej ciszy. Znów poczułem złość. Nie lubię odprawiać dzieci przed czasem. Zwłaszcza gdy muszę powiedzieć im to na ostatnią chwilę.

Około piętnastej wpadła do mnie przyjaciółka Justyna, aby przechwycić mój prezent urodzinowy (sam nie mogłem jechać na urodziny). Dzieci już wtedy szalały jak zwykle, a mnie zaczynała boleć głowa. Wróciłem do domu około 19 i odpocząłem chwilę. Teraz siedzę przed ekranem komputera i postanowiłem to wszystko opisać. Wiecie dlaczego? Tak myślę, że mimo wszytko to był piękny dzień. W końcu jej urodziny są tylko raz w roku.

poniedziałek, 9 lutego 2009

Szkoła miłości

Zaczyna się od niewinnych pomysłów. „Nie podzielę się batonem” albo „To mój samochodzik! Ja będę się nim bawił!”. A z czasem przeradza się w nieumiejętność współżycia z drugim człowiekiem. W pazerność, w brak troski o innych... ech to nasze ego. Jeśli masz wybór, nigdy nie wpuszczaj go do swojego serca. Ono momentalnie spróbuje przejąć nad nim kontrolę aby zamienić je w chłodny głaz.
A co gdy to się stanie? Co jeśli pozwolimy aby ego za bardzo rozsiadło się w naszym życiu? Wtedy... cóż. Czeka nasz długa i ciężka walka, jeśli zechcemy się go pozbyć.
Warto zacząć od zrozumienia że najlepszą bronią jaką mamy w walce z naszym ego, jest miłość. Miłość rozumiana jako postawa życiowa. Warto ją w sobie obudzić. A potem zacząć od prostych rzeczy.
Musimy przestać myśleć wyłącznie o własnym komforcie/bezpieczeństwie... każdy z nas tego pragnie. Warto nie tylko brać to dla siebie, ale jeśli mamy możliwość, to także dawać innym. To nie jest takie trudne. Znajdź wszystkim przyjaciołom miejsce w autobusie, dopiero potem usiądź sam. Stań ostatni w kolejce na stołówce. Podwieź kolegę do domu chociaż ci nie po drodze...
Znasz 1 List do Koryntian? Na pewno gdzieś obiło ci się coś o uszy. W jego trzynastym rozdziale znajduje się fragment zwany "hymnem do miłości":

Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym.
I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże.
Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się,
nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego,
nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy;
wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi.
Miłość nigdy nie ustaje;


Znasz ten tekst, prawda? Zachęcam cię do eksperymentu. Zamiast słowa „miłość” wstaw swoje imię i przeczytaj ten tekst. Wtedy zobaczysz jak wiele musisz jeszcze zrobić aby udoskonalić swoją miłość. Wyjdzie ci coś w stylu: „Krysia jest cierpliwa, Krysia jest dobrotliwa...”. Sam(a) wiesz czy to prawda czy nie. A potem już wystarczy zaplanować że w tym tygodniu popracuję nad cierpliwością. A w następnym nad zazdrością. W kolejnym jeszcze nad czymś innym. To działa. Wymaga sporo pracy, ale działa.

Powodzenia.

czwartek, 5 lutego 2009

Jedynie słuszna miłość

W miłości nie chodzi o to co czujesz, ale o to co robisz.
Wydaje ci się to dziwnym stwierdzeniem? Mi też... ale im częściej je sobie powtarzam, tym bardziej się do niego przekonuje.
Nie trzeba się bardzo zagłębiać w naukę Pisma Świętego aby odkryć że Bóg przykazał nam kochać. A przecież nie możemy rozkazać sobie aby obudziły się w nas uczucia? Więc czy miłość to jest uczucie? Być może po części. Ale przyjemne uczucia, które często towarzyszą miłości to tylko mały procent tego, czym jest miłość. I to procent, który nie jest niezbędny do istnienia miłości. A co gorsza, jest on często nietrwały i bywa że z czasem zanika. A gdy kończą się „fajerwerki”, zostaje tylko charakter.
Miłość to nie to co czujesz, nie to co pragniesz przeżyć razem z drugą osobą. Miłość to coś więcej. Miłość to zapominanie o sobie dla dobra drugiego człowieka, to wyciąganie go do góry gdy zaczyna spadać, to zaufanie i wiara że uda się wszystko przezwyciężyć. Miłość to postawa, która wymaga od człowieka aby zawsze myślał najpierw o drugiej osobie, potem o sobie samym. Dla jednych tak rozumiana miłość jest czystą, nieosiągalną abstrakcją. Dla innych, bardzo ambitnym wyzwaniem. Dla nielicznych jest sposobem na życie. Trudnym, wymagającym, nie oferującym wiele w zamian... ale jedynie słusznym w oczach Boga.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Deliver Me

Świetna wokalistka, świetna piosenka... miłego oglądania.
Deliver Me by Sarah Brightman.
W komentarzach znajdziecie tekst.

niedziela, 1 lutego 2009

Następny dzień

Kończy się następny dzień. A ty wspiąłeś się odrobinę wyżej w swojej wędrówce na szczyt. Mimo to nie czujesz się dumny bo wiesz, że zrobiłeś coś nie tak. Całe to „święte życie” jest trudne. Tak jakby konfrontować płonącą świeczkę z silnym wiatrem i mieć nadzieję że jej płomień nie zgaśnie. I wypowiadasz modlitwę za modlitwą a one nikną gdzieś w powietrzu i nic się nie zmienia. Dalej idziesz i masz wrażenie, że jesteś sam. Nie znajdujesz pocieszenia ani wytchnienia. Chociaż szukasz go bardzo pilnie. I wtedy upadasz. Zaciskasz w dłoni popioły marzeń, które spłonęły wraz z twoim grzechem i zastanawiasz się czy to w ogóle można jeszcze odkręcić. Będąc na dnie, zastanawiasz się gdzie jest w tym wszystkim Bóg. Dlaczego schował swoje oblicze. Dlaczego cię opuścił. Potem idziesz spać w nadziei że kolejny dzień przyniesie zmianę.
Ale następnego dnia jest tak samo. Jedyną wiadomością jaką dostajesz od Boga jest milczenie. Jedyna nadzieja zaczyna blednąć, wszystko wydaje się umierać. Gdy jesteś w takim stanie kwestionujesz istnienie Boga. Lub myślisz o tym co zrobiłeś takiego strasznego, że teraz musisz przez to przechodzić.
A ja ci powiem że to nic wyjątkowego. Przestań się wreszcie dziwić gdy cię to spotyka. Każdy przez to przechodzi. Począwszy na tobie, twoim pastorze, twojej siostrze i twoim bracie w Chrystusie, poprzez Dawida, Daniela i proroków a na Jezusie skończywszy.
Jezus przez 40 dni siedział na pustyni. Kuszony i zapomniany, zdany na własne siły. Diabeł porzucał mu coraz to nową ofertę. Coraz to nowy kontrakt aby ulżyć cierpieniu, złagodzić poczucie opuszczenia. Ale Jezus się nie dał. Chyba jako jedyny wyszedł z czegoś takiego obronną ręką.
A Dawid? Przecież był bohaterem wiary. Nikt chyba nie był tak blisko Boga, jak Dawid. Nikt nie miał tak wielkiej wiary jak on. A mimo to duża część jego psalmów mówi o poczuciu osamotnienia, opuszczenia. Mówi o tym jak bardzo cały świat na niego nastaje a Bóg nic z tym nie robi!
To takie normalne. Ta cała posucha duchowa. Wiem, trudne. Ale to nic wyjątkowego. Najwyższym poziomem uwielbienia, jest chwalenie Boga w bólu, w doświadczeniu. Kochanie Go, gdy wydaje się być daleko. To nie ma nic wspólnego z karaniem za grzechy. Jest to normalna próbą wiary. Ten sprawdzian ma pokazać (bardziej nam samym niż Jemu, bo On pewnie wie) czy potrafimy Go kochać gdy nie odczuwamy Jego obecności i nie dostrzegamy Jego działania w naszym życiu.
Pamiętaj aby na pustyni zawsze mówić Bogu szczerze co czujesz. Pamiętaj też jaka jest Jego natura (dobry i kochający). Pamiętaj także o tym, że On zawsze spełnia swoje obietnice. Oraz o tym, co dla ciebie uczynił do tej pory.

Kiedy czujesz się porzucony przez Boga, ale nadal Mu ufasz, nie bacząc na swoje uczucia, to jest to najwspanialsza forma uwielbienia, jaką możesz Mu zaoferować.
Rick Warren „Życie Świadome Celu”.