piątek, 22 kwietnia 2011

Obsesja

Tak bardzo potrzebuję się zbliżyć...
Dziś wielki piątek. Większość chrześcijan rozpamiętuje dzień śmierci Jezusa. Część z nich rozumie nawet co zaszło tam, dwa tysiące lat temu na krzyżu. A ja ciągle nie do końca...
Jak mogę się zbliżyć bardziej do Jego tajemnicy? Jak mogę ogarnąć to, czego nie potrafię, rozproszony troskami dnia dzisiejszego. Codziennie staram się wyrwać z łańcuchów i biec w Jego kierunku i codziennie okazuje się, że jestem w tym samym miejscu lub o krok dalej. Moje pragnienie pozostaje niezaspokojone a życie rozbite na kawałki z powodu "tu i teraz". I tylko to pragnienie tli się we mnie niegasnącym płomieniem - głód Boga. Dla mnie jego obecność jest realną potrzebą tymczasem On ciągle jest niedostępny ponieważ... nie potrafię przekreślić swojego życia? Zdawało mi się, że już dawno to zrobiłem. I od jakiegoś czasu codziennie wraca do mnie to przeświadczenie, że WSZYSTKO JEST BEZ WARTOŚCI w porównaniu z tym, co dokonało się na krzyżu. Nic nie jest wstanie przynieść mi satysfakcji. Nic nie zaspokoi tego głodu. Codzienność może go tylko przytłumić - zadziałać jak środek przeciwbólowy. Lecz głód będzie ciągle powracał, ciągle się nasilał. Jestem tego pewien, gdyż powraca nieustannie od wielu lat.
Dziś wielki piątek. Większość chrześcijan rozpamiętuje dzień śmierci Jezusa. Ja pamiętam codziennie.

Jezu... tak bardzo Cię kocham... tak bardzo tęsknie.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Pokora

Możesz być arogantem, ignorantem, egoistą... możesz być cynikiem i możesz nawet oszukiwać sam siebie, że się do tego nadajesz. Możesz się pysznić swoją wiedzą, wykształceniem i doświadczeniem. To nie uczyni z ciebie lidera. Nie uczyni przywódcy. To za mało, gdy brak ci fundamentu. Jest nim pokora - bez niej szybko staniesz się niepopularnym lub nawet znienawidzonym przywódcą. Bez niej nie będziesz wstanie być przykładem. Bez niej - mówiąc krótko - nie nadajesz się. I lepiej dla ciebie, jeśli zrozumiesz to zanim zabierzesz się za prowadzenie innych.

Świat wypaczył pojęcie pokory. Dziś bycie pokornym jest tożsame z byciem słabym. Cóż - cnota pozostanie cnotą, nie ważne jak inni będą się starać aby zrobić z niej słabość. Wielu myli pokorę z poczuciem niskiej wartości i stąd ten błędny pogląd. Pokora nie zaczyna się tam, gdzie wmawiasz sobie, że się nie nadajesz, że nie masz odpowiednich cech czy predyspozycji. To wszystko jest skierowane przeciw tobie a pokora, która jest cnotą, jest twoim sprzymierzeńcem. Więc gdzie się zaczyna? Myślę że w odpowiednim podejściu do powierzonego ci zadania i (co najważniejsze) w odpowiednim podejściu do powierzonych ci ludzi. Zanim staniesz się liderem, musisz zrozumieć wagę swojego zadania i poczuć się odpowiedzialnym za jego wykonanie i za przeprowadzenie osób, które wykonują drobniejsze czynności. Jako lider jesteś odpowiedzialny i za wykonanie zadania i za osoby, które prowadzisz. Przed kim jesteś odpowiedzialny? Przed Bogiem? Historią? Przełożonym? Własnym sumieniem? To drugorzędna sprawa. Jeśli jako lider nie akceptujesz zwierzchności to kaleki i słaby z ciebie lider. Jeśli Bóg jest dla ciebie zbyt abstrakcyjnym punktem odniesienia, gdyż masz słabą wiarę lub wcale nie wierzysz, to trudniej będzie ci stać się liderem, który będzie prawdziwie szanowany.

Są dwie pokory. Jedna względem ludzi. Druga względem Boga. Pierwsza jest pożyteczna, druga konieczna. Ta pożyteczna jest warta nabycia ponieważ ułatwia życie. Jeśli traktujesz drugiego człowieka z szacunkiem i czujesz się wobec niego sługą, masz predyspozycje aby w przyszłości stać się dal niego liderem. Musisz tylko nabyć jeszcze trochę mądrości, wiedzy i miłości. Ale najważniejsze jest to, że masz w sobie pokorę.

  Druga pokora - ta względem Boga, ta konieczna - jest zupełnie czymś innym. Przejawia się w służbie dla Niego, w oddaniu mu całego siebie. Święty Jan pisał, że prawdziwa miłość usuwa bojaźń. Pokora zaś ma wiele wspólnego z miłością. One są od siebie zależne i w chrześcijańskim życiu są jak dwa organy pełniące inną funkcję w tym samym organizmie. Ale jeśli boże zasady są dla ciebie najważniejsze w życiu i jednocześnie zdajesz sobie sprawę z tego, że bez Boga nic byś nie miał i niczego byś nie osiągnął, że nigdy nie uda ci się uzyskać zbawienia bez jego pomocy - to znaczy, że masz w sobie pokorę.