czwartek, 8 kwietnia 2010

Wielkanoc 2010

Co przeciętny człowiek robi w święta Wielkanocne? Spędza czas z rodzina, idzie do kościoła, modli się, rozpamiętuje wydarzenia sprzed 2000 lat – jedyny w historii ludzkości udokumentowany fakt zmartwychwstania. Ech... znów okazuje się że nie zachowuje się jak przeciętny człowiek.

Święta – już któreś z rzędu – spędziłem na Polsko-Irlandzkim Obozie Wielkanocnym. Byłem tam opiekunem dla najstarszej grupy chłopaków. Tym razem obóz był wyjątkowo spokojny i udany. Chłopaki spisywali się rewelacyjnie. Mieliśmy najlepsza grupę na obozie: najbardziej pomocną, najgrzeczniejszą, angażującą się w warsztaty i Talent Show. Ekipa zasłużyła sobie na te wszystkie pochwały, które zebrała podczas trwania obozu.

A ja podczas poranka dla liderów postanowiłem się podzielić słowem, które Bóg położył mi na sercu już wiele lat temu:

Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
- MAR 18,10 -

Zawsze gdy czytam te słowa, pojawia mi się w głowie obraz. Widzę aniołów, które zdają raport przed tronem Boga. Poczuwając się do powierzonych im obowiązków, bez ustanku donoszą Bogu o tym co dzieje się z dziećmi, które zostały im dane pod opiekę. I słychać tylko: „tamten Krzysiek, potracił mojego podopiecznego!”. Albo: „opiekun ze świetlicy pochwalił Adasia za ładny rysunek!”. Przed Bogiem nic się nie ukryje. Obrazek jest może nieco przerysowany, ale oddaje istotę tego, jak ważne są dzieci dla Boga. Jak istotne jest odpowiednie ich traktowanie. I jak odpowiedzialna jest misja, którą Bóg powierza nam – osobom dorosłym i opiekunom. To na nas spoczywa ciężar wychowania.

Młodzież jest tak ważna z prostego powodu: przyszłość należy do niej. Jeśli chcemy mieć niesamowitą przyszłość, musimy wychować niesamowitą młodzież.
- Phil Dooley -

3 komentarze:

Anonymous pisze...

Gorzej, jak te dzieci są zdemoralizowane, gdy są to psychopaci. No nie wiem czy chciałoby Ci się z takimi pracować. Ja niestety muszę w specjalnym młodzieżowym ośrodku. Jak wracam do domu po ośmiu godzinach roboty, to sama się czuję jak taki biedny nieszczęsny dzieciak, choć jestem już dorosłą babą...
Zero empatii w tych dzieciakach, zrozumienia dla innych, a tylko robienie na złość wszystkim ludziom dookoła... Wierz mi - masakra. Płakać się chce. Człowiek spojrzy na nich i wie, że to są przyszli przestępcy, którzy za swe czyny niedługo trafią do kryminału. Bo resocjalizacja co niektórym już nic nie pomaga...
A to są dopiero dzieci, w wieku gimnazjalnym.
Grzech pustoszy życie tych dzieciaków. A oni mu się poddają i nic z tego nie robią. Prośby, groźby - nic nie dają. Śmieją się szatanowi w twarz. Tylko, że w tym wszystkim nie wiedzą, że za niedługo to on będzie śmiał się z nich, kiedy będą cierpieć wieczne męki.A ja coraz bardziej przekonuję się w tym wszystkim, że tacy nie mają zbyt wielkich szans na zbawienie. Więc jakim cudem to mają być "dzieci Boże"?

Szara pisze...

Mylisz się... przeciętny człowiek w święta wielkanocne nie modli się, nie chodzi do kościoła i na pewno nie rozpamiętuje wydarzeń sprzed 2000 lat... teraz przeciętny człowiek w tym święcie widzi zajączka z drobnymi prezentami, koszyczek i wielkie zakupy w molochu.... cukrowego baranka na stole i kolorowe dekoracje w sklepach.... To tak jak z bożym narodzeniem - ludzie zapominają co te święta mają na celu.... To tak jak w USA zastąpienie słowa Christmas słowem Xmas.... a szkoda
Szkoda, że ludzie tak łatwo zapominają i poddają się komercji...

Oczywiście obóz był bardzo udany... pomyliłeś się tylko co do najlepszej grupy, ale sprostowanie masz u mnie na blogu :D
Całusy :*

Jedidiah pisze...

Znam takie dzieciaki. Miałem okazję spędzić jeden dzień w poprawczaku dla dziewcząt w Falenicy... nie zazdroszczę Ci pracy. I rozumiem że brakuje Ci sił i cierpliwości. Ale zachęcam Cię - rób dalej swoje. Skoro Bóg zaprowadził Cię do takiego miejsca to wie że masz w sobie tyle wytrzymałości aby podołać temu wyzwaniu. Nawet jeśli będzie potwornie ciężko przez długi, długi czas.
Siej ziarno. Ono często wydaje owoc po latach. Nawet wielu latach. Być może nie będzie Ci dane oglądać efektów Twojej pracy. Może dzieciaki z którymi pracujesz, faktycznie będą musiały przejść przez poprawczak, więzienie i pseudoresocjalizację zanim przypomina sobie Ciebie. Mam nadzieje że wtedy będą miały pozytywne wspomnienia z Twoją osobą i tym czego ich uczyłaś. Że przypomną sobie o Bogu dzięki Twojemu świadectwu i Twojej ciężkiej pracy. I za te 10, 20, 30 lat sięgną po Biblię z nadzieją na zmianę swojego życia.

Z Bogiem.

Prześlij komentarz