sobota, 31 stycznia 2009

Bajkowe półkolonie...

Dwie ośmiolatki siedziały na parapecie. Wygadały na smutne. Podszedłem do jednej z nich i zacząłem zaczepiać. Uśmiechnęła się.
- Co jest, dziewczynki? Nie macie już siły mi dokuczać
Chichotały odpowiadając „mamy”.
- No to dalej! Nie nudzicie się chyba?
- Nie odpowiedziała jedna.
- Aaa! - druga rozdziawiła usta. - Muszę iść się napić wody z szamba!
Zeskoczyła z parapetu i gdzieś pobiegła.

***

- Panie Pawle! Możemy panu wyciąć serce?
- Słucham?
- No serce! Ania go potrzebuje, bo jest chora!
- Nie możecie. Mam tylko jedno serce.
- To może wątrobę?
- Nie. Wątrobę też mam jedną. Mógłbym się najwyżej zastanowić nad nerką.
- Dobra! - wykrzyknęły chórem! - Bierzemy!

***

- Panie Pawle, tu jest umowa dla pana?
Wręczyła mi kartkę papieru i uśmiechnęła się. Za plecami miała kilka koleżanek.
- Jaka umowa?
- Na operację!
Spojrzałem na kartkę i przeczytałem: „Zgoda na wycięcie nerki (prawej). Dostanie ją Ania.”
U dołu strony widniało miejsce na podpis.
Zamurowało mnie.

***

Na zakończenie półkolonii był bal przebierańców. Dzieciaki bawiły się w rytm skocznej, dyskotekowej muzyki, jadły słodycze, brały udział w konkursach i zabawach. Mieliśmy na balu jedną Chinkę, trzy księżniczki, trzy modelki, Piotrusia Pana i Dzwoneczka, dwóch żołnierzy i dwóch piratów, Indianina, Indiana Jonesa, Darth Maula, Darth Vadera i tylko jednego Jedi. Mieliśmy Pippi, czarownicę i diablicę, mieliśmy motylka i aniołka, mieliśmy całe stado przebierańców i czwórkę opiekunów.
Ja tańczyłem z całym tym korowodem postaci z bajek. I byłem szczęśliwy. W tańcu, gdy pot spływał mi po czole a wszystkie barwne postacie tańczyły wokół mnie, poczułem się jak w domu. Poczułem się sobą. Znalazłem chwilę wytchnienia i wiedziałem że niedługo będę tęsknić za tym wszystkim. Tańcząc wśród dzieci, zacząłem wielbić Boga... tak jakbym był jednym z nich.
Chcesz być bliżej Boga? Nie dorastaj za szybko.

0 komentarze:

Prześlij komentarz