wtorek, 14 października 2008

Marzenia

„Jeśli człowiek nie ma sprawy, za którą byłby gotów umrzeć, to tak naprawdę nie ma po co żyć.” To są słowa, które wywarły na mnie wielkie wrażenie. Przeczytałem je w książce Bogdana Olechnowicza zatytułowanej „Wzgardzeni czy Wybrani”. Kurcze. Takie to oczywiste. A mimo to, tak wielu ludzi wybiera bierną egzystencję, bojąc się walczyć o własne marzenia. A ja byłem kiedyś jednym z nich. Chyba każdy z nas marzy. Chyba każdy chciałby aby jego życie dało mu spełnienie. Pierwszym krokiem aby to osiągnąć to zdać sobie sprawę z tego, o czym naprawdę marzymy. A potem konsekwentnie dążyć do realizacji tych marzeń. Na pewno nie jest łatwo je osiągnąć. Każdy z nas ponosi czasem porażkę. Ale porażka to jeszcze nie koniec. Jeśli tylko mamy wokół siebie życzliwych ludzi, którzy zamiast śmiać się z naszej porażki lub udowadniać nam że jesteśmy źli, bo nam nie wyszło, otoczą nas miłością i zrozumieniem, uda nam się pozbierać. Gdy ktoś nas wspiera, łatwiej podnieść się na nogi i ruszyć dalej w kierunku własnych marzeń. Ostatnio mogłem docenić jaką wielką pomocą mogą być życzliwe słowa przyjaciela i jego postawa pełna miłości i zrozumienia. Już dawno nie upadłem tak nisko jak kilka dni temu. Raniąc osobę, którą sam Bóg kazał mi kochać. Ale dzięki jej sile, dzięki jej miłości i pokorze, udało mi się jeszcze raz stanąć na skale. I teraz znów mogę iść w stronę marzeń. I nie bać się niczego. Bo zawsze uda mi się powstać.

Na myśl przyszła mi japońska maksyma: „Tchórz nie zna życia. Bohater nie zna śmierci”. Ukazuje ona to, co zawsze siedziało gdzieś w moim sercu. I chociaż faktycznie zdarzył mi się upadek, to teraz jestem mądrzejszy, bardziej zdeterminowany i silniejszy.

Mam tylko dwa marzenia.
Pierwszemu na imię „szerzenie ewangelii”.
Drugiemu na imię „Monika”.

Mam nadzieję że dobry Bóg pozwoli mi je osiągnąć. A jeśli nie... cóż... wolę być bohaterem, który cierpi, niż tchórzem, który nie wie czym jest życie.

1 komentarze:

Anonymous pisze...

"Każdy z nas ponosi czasem porażkę. Ale porażka to jeszcze nie koniec. Jeśli tylko mamy wokół siebie życzliwych ludzi, którzy zamiast śmiać się z naszej porażki lub udowadniać nam że jesteśmy źli, bo nam nie wyszło, otoczą nas miłością i zrozumieniem, uda nam się pozbierać."

WŁAŚNIE, A CO JEŚLI WOKÓŁ CIEBIE NIE MA TAKICH LUDZI?
JEŚLI MOŻESZ LICZYĆ TYLKO NA SIEBIE, JEŚLI RZECZYWISTOŚĆ CIĘ PRZERASTA, WIZJA NORMALNEGO ŻYCIA JEST NAJWIĘKSZYM MARZENIEM, A PO DRODZE SAME KŁODY POD NOGI CI LOS RZUCA???

CIĄGLE COŚ, JAKIEŚ PROBLEMY, TRUDNOŚCI, DUSISZ SIE JUŻ WSZYSTKIM ALE CO MASZ ZROBIĆ?
WALNĄĆ SOBIE W ŁEB?
TAK BYŁOBY NAJŁATWIEJ, ALE NIE NAJLEPIEJ!

BO NIE JESTEŚ WINNY TEMU, ŻE SAM NIE DAJESZ RADY, ŻE NIE MASZ WSPARCIA!
TO TAK JAKBY MAŁE PISKLĘ BYŁO WINNE TEMU, ŻE NIE JEST SAMODZIELNE BO NIE UMIE LATAĆ, SAMEMU ZDOBYWAĆ POŻYWIENIE!

KTOŚ GO TEGO UCZY, KTOŚ POMAGA MU W PIERWSZYCH KROKACH,CHRONI GO PRZED DRAPIEŻNIAKMI, INACZEJ BY ZGINĘŁO JUŻ W PIERWSZYCH DNIACH ŻYCIA!

A TY?
OD POCZĄTKU JESTEŚ ZDANY TYLKO NA SIEBIE, NIKT NIE UCZY CIĘ "LATAĆ", NIE OCHRANIA, PRZED ZŁEM ŚWIATA!

TĘSKNISZ ZA TYM CO DLA INNYCH JEST NA PORZĄDKU DZIENNYM, MARZYSZ O TYM W NAJSKRYTSZYCH SNACH...

O POMIDOROWEJ, KTÓRĄ UGOTUJE CI MAMA,O CIEPLE W DOMU, BO TATA NAPALIŁ W PIECU...

Prześlij komentarz