wtorek, 23 września 2008

Jak to jest z miłością...

Wystrzeliła gdzieś z ponad istnienia i ruszyła w kierunku małego wszechświata. Wkroczyła w niego z niesamowitym impetem oczarowując każdą duszę i istotę, którą spotkała na drodze. Nie było nikogo, kto mógłby jej sprostać lub ją usidlić. Leciała pośród gwiazd i galaktyk promieniując na wszystkie strony mocą, energią i pięknem. Była nie do pokonania. Ona – Niezatrzymywalna Siła.

Wtem, jej uwagę przyciągnął obiekt niewielkich rozmiarów. Błyszczał i świecił, a blask jego był matowy. Jedyny taki, jaki dostrzegła we wszechświecie. Obiekt zafascynował ją do tego stopnia, że postanowiła go poruszyć, przesunąć jak wszystko, co spotykała na swojej drodze. Więc nabrała rozpędu i uderzyła w niego z wielkim impetem. Ale on ani drgnął. On – Nieporuszalny Obiekt.

Paradoks. Walczyli ze sobą przez całe milenia a wynik był nierozstrzygnięty. I nadal tak jest. Mimo tarć, trzasków i iskier, jakie sypią się przy tej walce, nie ma zwycięzcy, bo nie może go być. Ale to jest z korzyścią dla całego wszechświata. Niezatrzymywalna Siła i Nieporuszalny Obiekt trwają przy sobie, walcząc o zwycięstwo i utrzymanie pozycji niepokonanego. Nic już nie zagrozi układom i planetom. Bo dwie największe potęgi nie zrezygnują z tej walki...

Tak to już jest z miłością.

1 komentarze:

Jaskra pisze...

Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia -
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.- J. Lechoń
chyba tylko ja komentuje Twoje wpisy, a nawet dziękuje nie usłyszałam (foch)

Prześlij komentarz