poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Kinia

To był koncert jak każdy inny. Odbył się 07 grudnia 2008 roku. Do klubu przyjechał wtedy zespół Farben Lehre. Kierownik poprosił mnie abym w miarę możliwości ogarniał „bramkę biletowa” oraz szatnię.

Do klubu przyszła wówczas pewna dziewczyna. Miała ciemnorude włosy i przyjemną twarz. Przyszła z dwiema koleżankami. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ale Bóg wyszczególnił ją w moim sercu mówiąc „módl się o nią”. To też robiłem przez większość koncertu. Nie znałem jej imienia. Nie wiedziałem skąd jest, z czym się w życiu boryka. Stała na półpiętrze w klubie, paliła papierosy z przyjaciółkami... dyskutowały o czymś. A ja stałem na bramce, spoglądałem na nią co chwila i modliłem się o pokój w jej życiu, przepraszałem Boga za jej grzechy, modliłem się o zbawienie i odnowienie. Później w trakcie koncertu mignęła mi przed oczami może jeszcze ze dwa razy. Wówczas też rzuciłem ku niebu krótkie modlitwy. Zwykłe i na językach (nie miałem pojęcia o co się modlić...).

Byłem zdziwiony gdy po koncercie podeszła do mnie z uśmiechem na ustach. Powiedziała mi że współczuje mi że nie miałem okazji się pobawić, że musiałem pracować. A potem przedstawiła się jako „Kinia”. Zamieniła jeszcze dwa krótkie zdania i wróciła do swoich znajomych.

A we mnie pozostało poczucie, że nie wymodliłem jeszcze wszystkiego. Gdy wyszedłem z klubu, dalej się o nią modliłem. I przez dwa dni nie zapominałem aby to czynić. Ale później „Kinia” umknęła mi gdzieś w natłoku codziennych obowiązków. Zawiesiłem modlenie się.

Zaczęła się zima. A w mojej głowie rozbrzmiewał głos Ducha Świętego. Mówił: „Idź w weekend na lodowisko w Otwocku! Spotkasz ją tam!”. Ale ja nie miałem okazji, czasu ani ochoty aby iść. Niestety jak Bóg się na coś uprze, to nie odpuści. Kinia pojawiła się ponownie w Smoku. Tym razem na spektaklu teatralnym. Jej znajomi z teatru przekonali mnie że powinna wejść za darmo. I gdy tak siedziała na sali, ja stałem przy drzwiach i znów się modliłem. A potem to już bylem pewnie że muszę iść na to lodowisko i jej tam poszukać.

Udało mi się to dopiero gdy moi znajomi z kościoła, po niedzielnym nabo, postanowili iść całą ekipa na łyżwy. Zabrałem się z nimi. I byłem w szoku, bo faktycznie okazało się że Kinga tam była. Pracowała tam w weekendy. I chociaż nie mogłem zawęzić z nią znajomości, to zyskałem pewność że Bóg chce czegoś od tej dziewczyny. Ślizgając się po całym lodowisku, modliłem się o nią po raz kolejny. I dziękowałem Bogu za to co chce uczynić w jej życiu.

Gdy swoje wymodliłem, Bóg zaczął coś zmieniać wokół niej. Nie moją działką jest opowiedzieć jakie znaki zaczęła dostawać od Niego. Może Kinia zrobi to sama w rozmowie z tobą... lub na swoim blogu (link do jej bloga jest na marginesie tej strony). Grunt że Bóg zaczął się o nią upominać. I że go posłuchała.

Spotkałem się z nią po dłuższej przerwie. Przyszła do klubu kupić bilety na kolejny koncert. Ja wówczas miałem pierwsza próbę chrześcijańskiej grupy grającej dramę. Okazało się że młodzież, która postanowiła mi pomóc w tym przedsięwzięciu to jej znajomi. Przekonali ją aby została. Wciągnęła się w tą grupę teatralną. Niedługo potem również w Filadelfię. A gdzieś po drodze zrozumiała że Bóg powinien być w jej życiu na pierwszy miejscu. I zaufała mu jako swemu zbawcy.

Tak wygląda świadectwo nawrócenia Kingi widziane moimi oczyma. O szczegóły pytajcie ją. A za wszystko dziękujcie Bogu. On potrafi zmienić każdego. Ale do zmiany używa nas. Więc pozostańcie otwarci na jego działania... ufajcie mu i wierzcie. A będziecie mogli opowiedzieć wiele podobnych historii.

3 komentarze:

Anonymous pisze...

Aż mnie ciarki przeszły...

Jak Ty to robisz, ze słyszysz Boga...? Ducha Swiętego?
Ja, choć jestem wierząca i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej, nic nigdy nie słyszałam...

Często się modlę, powierzam Panu swoje sprawy, mówię do Niego, ale nic nigdy nie słyszałam...

Anonymous pisze...

Jej ja sama jak o tym uslyszalam bylam w ciezkim szoku i trudno mi bylo uwierzyc w te opowiesc... Nie wiedzialam ze do mojego nawrocenia przyczynil sie wlasnie Pawel...

Anonimowa... Bóg przemawia do nas nie tylko bezposrednio... czasem poprzez innych ludzi, zdarzenia, rzeczy... Warto się po prostu wsłuchać...

Pawełku- Dziękuję Ci, że między innymi dzięki Twoim modlitwom mogłam stać się lepszym człowiekiem ;)
Kinia

Anonymous pisze...

Kinia... masz rację. Wczorajszego wieczoru coś mnie "tknęło" żeby pomodlić się koronką do Miłosierdzia Bożego w intencji moich przyjaciół, którzy cały czas bezskutecznie starają się o dziecko, a i dziś też wiem ,że będę się znowu tak modlić w kolejnej intencji.Coś wewnątrz mi mówi "módl się".
Najbardziej zaskakujące jest to, że własnie wczoraj kiedy napisałam o tym, że nic nie słyszę, w komentarzu do wpisu Pawła tak jakbym... usłyszała...?

Ponadto dziś rano, kiedy usłyszałam dużo przykrych słów na swój temat, słów krytyki (co wyjątkowo ciężko znoszę) najpierw jak zawsze zareagowałam złością, nerwami, i buntem, (że wcale nie-ja taka nie jestem!) ale potem jakoś tak przyszło mi do głowy, że to może Bóg daje mi znać - zmień się - ranisz mnie - bądź dobrym człowiekiem - kochaj innych tak jak ja Ciebie kocham.

Dziękuję Pawle, że piszesz tego bloga.

Prześlij komentarz