piątek, 19 lutego 2010

Filozofia v 0.1

Jadąc autobusem na kolejne egzaminy, po modlitwie w mej głowie zaświtała myśl. Można by powiedzieć że filozoficzna. Czuje się za młody na filozofa... zresztą nigdy nie aspirowałem do tego tytułu. Chyba jestem człowiekiem nieco uprzedzonym do filozofii gdyż mało która miała zastosowanie w moim życiu. Można by rzec że cenię sobie nauki Seneki i głęboko szanuję pragmatyków (sam przychylając się do wielu ich tez). Ale jednak filozofię odkładałem zawsze na półkę kreując własny pogląd na życie budowany w oparciu o chrześcijańskie wartości. A tu proszę. Naszła mnie myśl filozoficzna. I tym chciałem się z Wami podzielić.

Moja myśl nie odkrywa sensu życia. Nie narzuca ideologi. Ale myślę że jest bardzo praktyczna (i znów pragmatyzm). Wraz z myślą naszła mnie wizja łąki. Człowiek, który stał na tej łące był maleńki – trawa była dla niego wysokości drzew. A kwiaty rosnące na niej wyrastały gdzieś ponad poziom trawy. Człowiek chciał do nich dotrzeć i miał nawet drabinę. I znalazłem trzy powody, dla których mógłby nie dosięgnąć do kwiatów. Po pierwsze, mógłby ich nie widzieć. Po drugie, mógłby zgubić drabinę. Po trzecie mógłby stać na błocie a nie na solidnej ziemi na której da się ustawić drabinę. Analogia życia.

Człowiek do czynnej, spełnionej, zdrowej egzystencji potrzebuje trzech rzeczy. Po pierwsze – wartości, które są dla niego fundamentem wszelkich działań (gleba na której stoi). Po drugie – marzeń i celów do których może dążyć (kwiaty). Po trzecie – potrzeba mu rozwiązań, które pomogą mu osiągnąć te marzenia (drabina). Jeśli któregoś z tych elementów zabraknie, życie staje się trudne, często smutne i niespełnione.

Gdy człowiekowi brak wartości, jest jak ślepiec, który nie wie dlaczego się trudzi. Nie rozumie w jakim celu podejmuje działania. Dlaczego wykonuje swoją pracę, trudzi się codziennie. Nie wie że brak mu fundamentu do skutecznych działań. Nie ma na czym się oprzeć chce coś zrobić lub gdy życie staje się trudne. Może też mieć niewłaściwy fundament wartości. Może swoją drabinę stawiać na błocie albo innym syfie. Nie każde wartości w życiu są dobre. Trzeba je ostrożnie wybierać.

Gdy człowiekowi brak marzeń, jest człowiekiem który nie ma celu w życiu. Ludzie często tracą ten cel. Zwłaszcza młodzi, dojrzewający. Popadają w beznadzieję gdy nie potrafią odpowiedzieć sobie na pytanie „czego ja pragnę?”. Trzeba marzyć, trzeba wyznaczać cele aby się rozwijać i aby życie nabrało sensu.

Gdy człowiekowi brak rozwiązań, brak sposobów osiągnięcia marzeń, wówczas pojawia się frustracja i zniechęcenie. Podobnie jak w przypadku gdy nie posiadamy marzeń, może to prowadzić do autodestrukcyjnych przemyśleń. Jasne – nie wszystkie marzenia są osiągalne. Ale niektóre można osiągnąć w trochę zmienionej formie, a inne poświęcić aby zrealizować inne. Wyszukiwanie rozwiązań to trudna sztuka, ale niezbędna dla zdrowego życia. A gdy już znajdziemy rozwiązania, to lepiej abyśmy opierali go na solidnym fundamencie, bo inaczej wszystko może runąć i nie dosięgniemy do tego, czego pragniemy.

To tyle jeśli chodzi o moje filozofowanie. Mam nadzieję że odnajdziesz w tym praktyczny wymiar, który pomoże w porządkowaniu tej zagmatwanej układanki, którą nazywamy życiem. Pozdrawiam.

wtorek, 16 lutego 2010

Rozpalić mrok

Naszła mnie myśl... i chciałbym coś powiedzieć, ale moje myśli są wciąż tak chaotyczne i niepoukładane, że nie wiem od czego zacząć. Może moda będzie dobrym punktem wyjścia.

Jestem niemodny. Świat krzyczy swoje... znaczy moda, politycy, ludzie znający się na trendach. Wszyscy starają się narzucić swoją wolę tego jak ma być, jak ja powinienem wyglądać zachowywać się czy żyć. Cały ta cywilizacyjna kakofonia pozostaje w nieustannym stanie wojny z moim ja. Bo wiecie, mierzi mnie myśl że mógłbym poświęcić swoje życie dla takich błahostek jak pieniądz, sława, lans... jestem niemodny bo marzę o rzeczach większych, których ludzie nie rozumieją. Chcę być świetny, doskonały w tym co robię, ale nie chcę robić rzeczy, które są niepotrzebne, tylko dlatego że akurat są modne. Dostałem jedną szansę. Jedno życie. I chcę płonąć niczym pochodnia. Pragnę być światłem dla świata.

Jaabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice, oby ręka twoja była ze mną i obyś zachował mnie od złego, aby mnie ból nie dotknął. I Bóg spełnił jego prośbę.
1 KRN 4,10.


Pamiętając o tym co może Bóg, i o tym że dobre jest wrogiem doskonałego, chcę się dziś modlić o spełnienie moich marzeń. Abym całe moje życie zapłoneło.