Dziś nie będzie o wierze. Będzie o piractwie, Wolnej Kulturze i wielu innych aspektach związanych z próbami cenzurowania zawartości internetu i inwigilowaniu internautów za pomocą narzędzi jakie dostarcza Anti-Counterfeiting Trade Agreement (w skrócie ACTA).
ACTA jest doskonałym przykładem prawa, na którym zyskają wielkie korporacje a stracą zwykli obywatele. Z jednej strony mamy więc firmy reprezentujące artystów, a z drugiej tak zwanych "piratów". Tych ostatnich często nazywa się bez ogródek "złodziejami" co jest wysoce chamskim określeniem wobec ludzi, których działalność nie ma nic wspólnego z kradzieżą.
Wyobraź sobie, że masz rower. Ja przychodzę do ciebie i zabieram go. Ty tracisz rower, ja go zyskuję. To jest kradzież. Przypuśćmy jednak, że nie zabieram ci roweru tylko wyciągam magiczną różdżkę i celują nią w twój rower. Bucha z niej strumień światła i trafia rower. Potem celuję różdżką ponownie, tym razem na otwartą przestrzeń, robię czary mary i TADAM - pojawia się drugi rower, identyczny jak twój. Tym razem nie tracisz roweru, ja go zyskuję. Więc nie ukradłem ci go. Co więcej, gdybym za pomocą różdżki wytworzył kilkaset rowerów i rozdałbym ubogim dzieciom w mojej dzielnicy, zostałbym uznany za bohatera! Tylko producenci rowerów byliby wściekli bo traciliby klientów. Przykład można uznać za bzdurny bo nie istnieje przecież taka magiczna różdżka, podobnie jak technologia umożliwiająca kopiowanie rowerów.
Ale technologia, która umożliwia kopiowanie dóbr kultury - książek, muzyki, filmów - już istnieje. Nie w smak to koncernom, które bardzo długo zarabiały fortuny na robieniu z kultury przemysłu, "pakowały muzykę do puszek" i sprzedawały jak zwykłą konserwę. Dlatego podnoszą larum aby zabrać ludziom magiczną różdżkę, która daje taką siłę i wolność. Są gotowy wyzywać od złodziejów, piratów, ścigać każdego, kto chociażby dysponuje narzędziem umożliwiającym kopiowanie utworów (to tak jakby ścigać mnie za posiadanie noża kuchennego bo mógłbym kogoś nim zamordować).
Czas otworzyć oczy, drodzy czytelnicy. To nie piraci popełniają zło ściągając i wysyłając pliki. To koncerny i artyści nie umieją się dostosować do rzeczywistości, która zmieniła się raz na zawsze po wynalezieniu internetu. Wpływają na kształt prawa, bo mają kasę. Ich świat obraca się wokół zysków. Ale papka, którą nam serwują - muzyka sprzedawana w mediach, książki wypromowane za kasę - nawet nie ma prawa określać się mianem kultury.
Kultura powinna być wolna. Jeśli chcą mieć ACTA, niech się nim wypchają. Zachęćmy wszystkich muzyków do rezygnacji z komerchy - jeśli są dobrzy dadzą radę zarobić na koncertach. A albumy niech wydają na licencji Creative Commons w serwisie
Jamendo. Odinstalujcie wreszcie tego
NIE WARTEGO SWOJEJ CENY Windowsa, zainstalujcie sobie Linuxa. Skoro humanista taki jak ja nauczył się go w 2 miesiące, każdy da radę! Wypiszcie się wszyscy ze świata komerchy, pompowanego przez kasę. Nie warty jest on naszego zachodu i nerwów. Jeśli ktoś daje Ci wolność, nie zamieniaj jej na kajdany - NAWET JEŚLI CHCE ZA NIE DOPŁACIĆ!
Zaintrygował cię ten post? Może chcesz poczytać dobrą książkę na temat tego jak wielkie korporacje hamują rozwój kultury i internetu? Możesz śmiało to zrobić nie płacąc ani grosza - ta książka jest darmowa i zawsze darmową pozostanie. Możesz ją skopiować i rozpowszechniać z gwarancją, że nie obudzą cię antyterroryści. Ta książka jest częścią Wolnej Kultury.
Pozdrawiam wszystkich, którzy jeszcze czasem zaglądają na ten blog.